← Back Published on

Blue City - impresja

Do napisania tej impresji zainspirowała mnie literatura Janusza Zajdla. Jego science fiction jest realistyczne, co w moim przypadku działa na wyobraźnię znacznie lepiej niż absurdalna fikcja. Zapraszam.

---

- Jak ci się spało, Jade?

Dziewczyna rozciągnęła się leniwie, przybierając cierpki wyraz twarzy. Nie odpowiedziała jednak ani słowem. – Chyba jeszcze śni – pomyślał Deex, po czym podszedł cicho do pulpitu i chwycił manetki sterownicze. Po siedmiu godzinach doskonale stabilnego lotu maszyna drgnęła, jakby budząc się z otępienia. Niczym wprawiony w nieznaczną turbulencję bobslej, poczęła chybotać się wesoło kierowana pewną ręką kapitana Deexa. Pilot spojrzał kątem oka na chaotyczne łoże, a ujrzawszy świadomy ruch, uśmiechnął się. Wstajemy! – rzucił na głos, aktywując myślową komendą światło sztucznego brzasku. Iluminacja polarnego poranku, ulubiony program Jade, włączała się powoli, tak by nie razić oczu zaskoczonego pobudką człowieka.

- Uwielbiam, gdy budzisz mnie w ten sposób – rozespany głos z wnętrza kabiny wreszcie dał o sobie znać.

- Ja tylko wykonuję swoją pracę – odrzekł Deex nie bez przekory w głosie.

- Zaszaleliśmy z tym łóżkiem, co? – Jade ciągnęła swoje.

- Gdyby dowiedzieli się w kosmodromie, zaraz przysłaliby nowe dyrektywy.

Oboje zachichotali.

- Bez jaj, jutro śpię w kapsule. Nie zmarnuję znowu tylu godzin na spanie.

- Nie będzie jutra – odparł wesoło Deex, w tej samej chwili wyłączając myślą światła.

Nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, pilot przyspieszył gwałtownie, skacząc maszyną w łukowaty lot. Niczym sokół wędrowny ruszający w pogoń za ofiarą, statek Deus X8 zmienił kształt, tnąc swym ostrym frontem nieprzeniknioną czerń przestrzeni kosmicznej. Choć gwałtowny manewr był niewyczuwalny we wnętrzu statku, Jade domyśliła się, że maszyna porusza się inaczej. Jak porażona zeskoczyła z łóżka i nie zważając na swoją nagość, podbiegła w kilku susach do deski rozdzielczej. Skąpana w bladej poświacie migoczących kontrolek, spojrzała pytającym wzrokiem na Deexa. Ten nie musiał jednak odpowiadać. Z czerni wizjera, niczym Wenus z piany morskiej, zaczęła wyłaniać się turkusowa łuna samotnej planety. Deex puścił manetki i włączył autopilot. Maszyna, choć wciąż sunąc z zawrotną prędkością, zdawała się dryfować w miejscu przed obliczem potężnego globu. Na rozkaz czujników migoczące kontrolki zgasły jednocześnie, ustępując oślepiającej jasności niebieskiego olbrzyma. Nim jednak dwójka pilotów zdążyła nacieszyć się widokiem innym niż tak dobrze im znana czerń, podniosłą scenę przerwał komunikat z głośnika.

- Witamy w Blue City.

Dziwnie żywy, ciepły głos młodej kobiety nie pozostawiał złudzeń. Trwająca tysiące lat kosmiczna tułaczka dobiegła końca.